Tam gdzie sny, wychodzą na jaw
Podczas moich podróży można się napotkać w tym kontynencie na wiele niesamowitych rzeczy i niebezpieczeństw, pewnie dlatego wiele bardów zrezygnowało z podróżowania pieszo. Na drodze spotkasz rabusiów, zbójców a co gorsze jakiegoś demona można podłapać czy chorobę. Jak wędrują, to tylko po szlakach handlowych to tłumaczy czemu nie zyskują aż tak szybko sławy. Niektórzy nawet pozostają w jednym miejscu przez wiele lat, czekając na dostrzeżenie króla, zwykle się nie doczekują. Błądząc po jakiś bezdrożach znalazłam chatkę która ledwo co się trzymała. Chciałam się lepiej przyjrzeć czy aby to nie chatką jakiejś aby czarownicy. W tym świecie nawet bajki mogą być prawdziwe, tak przynajmniej słyszałam. Podchodzę do niej, kiedy nagle bucha z komina turkusowy dym, a drzwi wylatują z hukiem w moją stronę, o mało mnie nie zahaczając. Wybiega jakaś postać dymiąca się na niebiesko krzycząc "Wiosła, wiosła, gdzie są moje wiosła". Okrąża mnie dwa razy i biegnie przed s