Christy McAuliffe
Myślę, że jak interesuje Cię NASA, a raczej akcie organizowane przez nich powinieneś wiedzieć co nie co o niej.
Otóż Christy była nauczycielką, która miała polecieć w kosmos. Grube pieniądze poszły na to aby pierwszy cywil mógł się znaleźć w przestworzach. Media i ludzie się tym tak jarali, że praktycznie o niczym innym nie gadali. Nawet samo NASA było tak podekscytowane jak nigdy dotąd.
Mówię wam to, aby pokazać jaki był wtedy na NASA nacisk.
W dniu startu nasz wahadłowec rozleciał się na kawałki kilka sekund po starcie. Ośmiu ludzi zginęło. Co śmieszniejsze "Challenger" miał ponad dwadzieścia udanych startów.
Pytacie dlaczego, tak się stało? Już spieszę z odpowiedzią. Nasz statek miał usterkę o której NASA dobrze wiedziała, bowiem 1983 wahadłowec prawie się rozwalił, przez wadliwe pierścienie uszczelniające w złączach pomocniczych silników rakietowych.
Czemu więc wystartował? Przedstawię wam myślenie tych ludzi.
Szef NASA miał trudny orzech do zgryzienia, chciał pokazać, że projekt "Nauczyciel w kosmosie" jest efektywny i przy okazji oszczędny. Nacisnął więc na firmę "Morton Thiokol", która w tym czasie była mocno uzależniona od NASA, aby wydała zgodę na start, który patrząc trzeźwym okiem miało małe szanse na powodzenie.
Płęta z tej historii wynika taka, że warto przemyśleć swoje postępowanie i czy nie czynimy czegoś pod wpływem tłumu lub nacisku.
Otóż Christy była nauczycielką, która miała polecieć w kosmos. Grube pieniądze poszły na to aby pierwszy cywil mógł się znaleźć w przestworzach. Media i ludzie się tym tak jarali, że praktycznie o niczym innym nie gadali. Nawet samo NASA było tak podekscytowane jak nigdy dotąd.
Mówię wam to, aby pokazać jaki był wtedy na NASA nacisk.
W dniu startu nasz wahadłowec rozleciał się na kawałki kilka sekund po starcie. Ośmiu ludzi zginęło. Co śmieszniejsze "Challenger" miał ponad dwadzieścia udanych startów.
Pytacie dlaczego, tak się stało? Już spieszę z odpowiedzią. Nasz statek miał usterkę o której NASA dobrze wiedziała, bowiem 1983 wahadłowec prawie się rozwalił, przez wadliwe pierścienie uszczelniające w złączach pomocniczych silników rakietowych.
Czemu więc wystartował? Przedstawię wam myślenie tych ludzi.
Szef NASA miał trudny orzech do zgryzienia, chciał pokazać, że projekt "Nauczyciel w kosmosie" jest efektywny i przy okazji oszczędny. Nacisnął więc na firmę "Morton Thiokol", która w tym czasie była mocno uzależniona od NASA, aby wydała zgodę na start, który patrząc trzeźwym okiem miało małe szanse na powodzenie.
Płęta z tej historii wynika taka, że warto przemyśleć swoje postępowanie i czy nie czynimy czegoś pod wpływem tłumu lub nacisku.
Komentarze
Prześlij komentarz