"Zielona łuska" cz .4 Zawody

      Rano ludzie się zebrali. Zaczęły się zawody. Mało pojawiło się zawodników, a każdy z nich patrzył się na siebie z wywyższeniem i lekką pogardą.
      Konkurentów nie było wielu jedynie czterech. A każdy z nich uważał się za lepszego od reszty.
      Pierwszy zawodnik to był młody chłopak, jak się chwalił przy rekrutacji, był najlepszym strzelcem we wsi. Wystrzelił trzy strzały. Jedna dostała się w środek, a reszta trafiła w obrzeża. Rozległy się mizerne oklaski.
      Kolejnym zawodnikiem był rosły, siwy mężczyzna, który zapewne wiele przeżył. Powoli celował. Jedną strzałą trafił prosto do celu, a resztą wokoło środka.
      Trzecim zawodnikiem była Milia. Powoli wymierzyła w cel i wstrzymała oddech, puściła strzałę. Trafiła w środek. Zaczęła naciągnąć kolejną, wymierzyła, wstrzymała oddech, i puściła strzałę. Trafiła w środek.
      Wszyscy przyglądali się z napięciem.
      Milia naciągnęła strzałę i nagle złapał ją skurcz, tak mocny, że wypuściła strzałę i szybko zwinęła dłoń. Nikt nie zdawał się tego zauważyć, tylko słyszała, jak klaszczą i zapewne cieszą się jej porażką. Przez chwilę zamroczyło ją, jakby tonęła w wodzie. Zobaczyła, że trafiła strzałą w obrzeża. Mając tyle samo punktów, co starszy mężczyzna.
      Zebrała z tarczy strzały, ukrywając grymas na twarzy i odsunęła się, aby ostatni zawodnik mógł strzelić.
      Sama usunęła się w cień i rozmasowała sobie dłoń.
      Ostatnim zawodnikiem był młody chłopak. Był ubrany pstrokato. Młody modniś, który nie zasmakował okrutności losu.
      Wszystkim się ukłonił, a następnie naciągnął łuk. Wycelował w tarczę, ale niespodziewanie strzelił w górę, wypuścił strzałę. Prędko naciągną kolejną i szybko ją wypuścił. Przecinając pierwszą strzałę. Trafił tuż obok środka.
      Rozległy się okrzyki zachwytu.
      Następną trafił w środek. I właśnie miał celować, kiedy ktoś z tłumu zbulwersowany krzyknął.
      - Ej, można było wykorzystać tylko trzy strzały.
      Chłopak przez chwilę się zawahał, ale znów przycerował. Jednak ktoś, wyrósł za nim.
      - Gdzie są sędziowie? Czy oni to widzą? - Krzyknął drugi kandydat.
      - Tak - Odezwała się Turkusowo włosa dziewczyna, która prowadziła rekrutację.- Widzieliśmy i uważamy, że Milion z Werana ma pozwolenie na kolejną strzałę. A ta sztuczka nie będzie brana pod uwagę, jedynie strzały trafione w tarczę dadzą mu punkty.
      - Do cholery, on wystrzelił trzy strzały.
      - Recz biorąc, to nie była strzała...
      - Zamknij się gnojku. - I go po odtrącił, tak że młody chłopak upadł na ziemię.
      - Jest to nie... - Nie dołączył, bo ktoś przystawił mu ostrze do pleców.
      - Ta zniewaga krwi wymaga. - Rosły mężczyzna odwrócił się, a przednim stał chłopak w pobrudzonym i podartym stroju.
      Jedynie parsknął śmiechem, bo dzieciak był od niego o dwie głowy mniejszy. Spojrzał na niego z pogardą i sprzedał mu takiego plaskacza, że przewrócił się ponownie z wyrazem niedowierzania.
      - Regmindzie jesteś zdyskwalifikowany za używanie przemocy w stosunku do innych zawodników! - Pół elfka podniosła głos.
      On powoli ruszył w jej stronię, ale zagrodził mu drogę mężczyzna w srebrnej zbroi. Mierzyli się przez chwilę wzrokiem.
      - Jeśli chcesz wygrać ta całą "wojnę" z tymi wymoczkami to życzę powodzenia. Niedługo dowiesz się dziecinko, jaki świat potrafi być okrutny i bezlitosny.
      Splunął na ziemię i odszedł.
      - Możesz kontynuować Milonie.
      Chłopak podniósł się ledwo i naciągnął strzałę. Jakby ktoś przyjrzałby mu się na twarz, zauważyłby łzy. Nie wiadomo, z jakiego konkretnie powodu, czy zniszczonego stroju, czy z bólu spowodowanego upadkiem.
      Wypuścił strzałę i trafił w obrzeża. Przegrał jedynie jednym punktem z trzecią zawodniczką.
      Milia, kwaśno się uśmiechnęła.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Memrise

Święta i wolny czas

"Zielona Łuska" cz.3 "Tawerna"