"Zielona Łuska" cz.3 "Tawerna"

      Polowała na jelenia. Tropiła go cały dzień, wyszukiwała śladów. I w końcu go znalazła. Napięła łuk. Wypuściła strzałę, tylko że nie chciała jej wypuszczać. Sama jej wyleciała z rąk, trafiając go w brzuch. Zwierzę ryknęło z bólu i zaczęło natychmiastowo uciekać. Postanowiła ukrócić cierpienia zwierzęcia. Sięgnęła po kolejną strzale i chciała ją nałożyć na cięciwę, zorientowała się, że nie może. Jej dłonie stały się nienaturalnie po wyginane niezwykle koślawe i szponiaste. Świat pociemniał, a jej dłonie ją paliły niczym żywym ogniem. Zielonkawy nalot pokrył jej dłonie. Potem zaczęły pojawiać się na nich łuski.
      Krzyknęła z przerażenia i gwałtownie się szarpnęła. Poczuła gwałtowny uścisk na żołądku i od razu się opamiętała.
      To tylko sen. Uspokajała się, jednak wiedziała, że jeśli nie znajdzie rozwiązania, na swoją przypadłość, niedługo może się stać to prawdą. Odetchnęła głęboko. Postanowiła ruszyć dalej.


***

      W Tawernie, a raczej rozpadającym się budynku, gromadziło się masę ludzi i nie ludzi. Panowało niezwykłe zamieszanie. Uchodźcy próbowali znaleźć schronienie, a poszukiwacze przygód kręcili się przed budynkiem i gaworzyli nad swoimi wyczynami.
      Przed budynkiem siedziała, młodo wyglądająca dziewczyna z turkusowymi włosami podchodzili do niej różni mężczyźni i czasem kobiety. Każdego witała z powściągliwym uśmiechem. Zadawała im pytania, słuchała uważnie odpowiedzi. Następnie, kiedy kończyła rozmowę, zapisywała ich imiona na kartkach papieru.
      Kiedy odchodziła od niej kolejna osoba to, od tyłu podszedł do dziewczyny dobrze zbudowany mężczyzna, o łagodnym wyrazie twarzy. Pocałował ją w policzek. Dziewczyna lekko drgnęła, Natychmiastowo się odwróciła, widząc twarz mężczyzny, uśmiechnęła się ciepło.
      - I jak idzie przesłuchanie? - Dziewczyna westchnęła. A na jej twarzy było widać zmęczenie.
      - Mamy skompletowaną jedną drużynę i połowę drugiej. - Zasłoniła dłonią twarz. - Nikt nie chce pracować za darmo. Chyba nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji. - Westchnęła.
      Wiliam objął dziewczynę i ponownie pocałował ją w policzek.
      - Kochanie nie martw się, Będzie dobrze.
      - Przynajmniej mamy dwóch Łuczników.
      - No widzisz. Nie jest tak źle. - Spojrzał na zmęczony wzrok Talmary. Tylko przy nim pozwalała sobie na ujawnienie swoich uczuć. I za to ją coraz bardziej kochał. - Zastąpić Cię? - Zapytał zmartwiony.
      - Nie dziękuję, jeszcze chwilę posiedzę. Wracaj do swojej pracy.
      Pocałowała go, kiedy odchodził.
      Usiadła prosto i przed jej oczami malowała się kolejna postać. Przez chwilę skrzywiła się z obrzydzenia, ale spróbowała zapanować nad mimiką twarzy i przyjęła profesjonalny powściągliwy uśmiech, mając nadzieję, że dana osoba tego nie zauważyła.
       Zobaczyła młodego chłopaka w zielonym płaszczu z przewieszonym Łukiem. Na jego szyi był zakrwawiony bandaż, a na policzku miał zielonkawo szary nalot, przypominający mech na drzewach. Wyraz twarzy miał nienawistny, a oczy, w różnych kolorach zielonym i niebieskim, patrzyły na nią piorunująco.
      - A więc jakie masz... - Nie dokończyła, bo przybysz jej przerwał.
      - Był tu mag? - Usłyszała zimny i beznamiętny dźwięk, ale najbardziej się zdziwiła, że barwa głosu może należeć do młodej dziewczyny. Tak ją to zaskoczyło, że Łuczniczka musiała powtórzyć pytanie. - Czy do was się zgłaszał mag?
      - Nie, magowie się teraz ukrywają, każda aktywność im grozi.
      - Rozumiem. - I właśnie się odwracała, kiedy Talmara szybko zareagowała.
      - Hej zbieramy ekipę wypadową, aby pozbyć się złego maga. Jak nam się to uda, to szybko będziesz mogła znaleźć, kogoś z talentem magicznym. Nie będą mieli powodu się ukrywać. Może chcesz się zapisać na listę?
       Milia chwilę znieruchomiała.
       Dziewczyna w Turkusowych włosach miała rację, sama ot, tak nie znajdę maga. Z drugiej strony musiała się komuś podporządkować i przebywać z innymi ludźmi, co było czystą mordęgą.
      - Dobrze więc, zapisz mnie na swoja listę. Jestem Milia. - Miała ochotę zetrzeć jej ten głupkowaty uśmieszek z twarzy.
      - Rozumiem, że jako Łucznik.
      Milia spojrzała na Talmarę z politowaniem. W powietrzu zawisła gęstniejąca cisza.
     - Tak. - Powiedziała tak zimnym tonem, że Talmarze przeszła gęsia skórka.
     - To jutro z rana odbędzie się test dla najlepszego łucznika. - Dziewczyna zmusiła się na szerszy uśmiech, żeby nie pokazać anty sympatii do kandydatki.
     Milia jedynie kiwnęła ze zrozumieniem głową. Czuła, że właśnie wpakowała się w piekło, ale czego nie robi się do osiągnięcia celu. Zdawała sobie sprawę, że nie będzie to najmilsza część podróży.
      Talmara natomiast modliła się w duchu, aby dziewczyna nie wygrała zawodów i przeklinała się w duchu, że sama je zaproponowała dołączenie do drużyny.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Memrise

Święta i wolny czas